Nazajutrz pogoda znacznie się pogorszyła. Słońce schowało się za ciemnymi, burzowymi chmurami. Deszcz padał już od dobrych kilku godzin, nie dając tym samym nawet cienia nadziei, że w końcu się wypogodzi. Nowy Jork nie wyglądał już tak pięknie jak wczoraj. Lecz mimo bardzo złej pogody, ulice wypełnione były tłumem przechodniów.
Nagle deszcz zaczął bębnić w parapet jeszcze mocniej, co spowodowało, że dziewczyna obróciła wzrok w stronę okna.
Pomieszczenie było całkiem przytulnie urządzone jak na zwykły salon w apartamencie. Na środku znajdowały się meble wypoczynkowe: sofa i dwa fotele. Naprzeciwko na ścianie przymocowany był czarny, trzydziestosześcio calowy telewizor firmy Sony. W kątach pokoju ustawione były dość spore doniczki z kwiatami, a na ścianach zawieszone zostały liczne obrazy, głównie przedstawiające zdjęcia Nowego Jorku.
Nagle deszcz zaczął bębnić w parapet jeszcze mocniej, co spowodowało, że dziewczyna obróciła wzrok w stronę okna.
Pomieszczenie było całkiem przytulnie urządzone jak na zwykły salon w apartamencie. Na środku znajdowały się meble wypoczynkowe: sofa i dwa fotele. Naprzeciwko na ścianie przymocowany był czarny, trzydziestosześcio calowy telewizor firmy Sony. W kątach pokoju ustawione były dość spore doniczki z kwiatami, a na ścianach zawieszone zostały liczne obrazy, głównie przedstawiające zdjęcia Nowego Jorku.
Na białej, wygodnej sofie siedziała Ola, przykryta miękkim, brązowym kocem. Towarzyszyły jej dwie czarne, puchate poduszki. W dłoniach trzymała kubek ciepłego kakao, a na stojącym przy sofie szklanym stoliku znajdował się tuzin porozrzucanych, zużytych chusteczek. Wydawałoby się, że wczorajszy delikatny deszcz był całkowicie niegroźny, jednak w połączeniu z silnym wiatrem stał się zdecydowanie niepokojący.
Nagle szatynka została wyrwana z transu przez swoją przyjaciółkę. Blondynka chciała wyjść najciszej jak się da tak, aby nie obudzić swojej towarzyszki. Jednak dopiero po chwili zauważyła, że Aleksandra już nie śpi.
- Cześć!- przywitała się radośnie i usiadła na fotelu, który znajdował się naprzeciw dziewczyny.
Ciemne oczy blondynki z niecierpliwością wpatrywały się w zarumienioną twarz szatynki, która ewidentnie wyglądała na przeziębioną.
- Jestem oczarowana tym koncertem! Było cudownie- zaczęła- Justin tak świetnie wyglądał i ten klimat. Szkoda tylko, że nie wygrałam tego spotkania, tak bardzo chciałabym się z nim umówić- nagle posmutniała i również spoglądnęła w stronę okna- Wczoraj zniknęłaś i nie wróciłaś do mnie, wystraszyłam się...
Dopiero po tych słowach Aleksandra przeniosła wzrok na Anitę, która wyglądała na wyraźnie zaniepokojoną wczorajszymi wydarzeniami.
* * *
Aleksandra pośpiesznie ruszyła w stronę stadionu, z którego dobiegały głośne krzyki i piski fanek. Znalazła się na tyle blisko, aby wyraźnie słyszeć głos wokalisty, który wspomina coś o nowym teledysku i spotkaniu, które ma się odbyć jutro o szesnastej. Widząc tłum, kłębiący się przy wejściu, zrezygnowała z dalszego marszu w stronę sceny. Nagle usłyszała głośny szum i jęk, dziewczyn, a ze sceny dało się słyszeć "Kto posiada szczęśliwy bilet numer 4678 niech zgłosi się za kulisy sceny! Dziękuję za koncert i do zobaczenia w Europie, gdzie odbędzie się moja jesienna trasa koncertowa!"- pożegnał się z fanami.
Dziewczyna spojrzała w stronę ławek, kobieta wciąż się tam znajdowała. Wyjęła swój bilet z torebki i zaczęła sprawdzać numer.
4678...
Spojrzała przed siebie i lekko otworzyła usta...
Spojrzała ponownie...
4678!
Zacisnęła dłoń na czarnym papierku i przeniosła wzrok na kobietę i jej córeczkę. Szybko ruszyła w ich kierunku. Nagle poczuła, że jej nagie ramiona robią się wilgotne, letni, delikatny deszcz uraczył swoją obecnością Nowy Jork.
- Wygrałam spotkanie...- zaczęła, gdy znalazła się na tyle blisko aby ją usłyszały- Ale bardzo chciałabym, żeby Amy znalazła się tam zamiast mnie- uśmiechnęła się radośnie do zszokowanej dziewczynki, której humor od razu znacznie się poprawił.
- Mamo, proszę!- spojrzała błagalnie w lekko załzawione oczy rudowłosej, a ta natychmiast przeniosła wzrok na dziewczynę.
- Dziękuję...- wyszeptała i nachyliła się do dziewczynki, by ją objąć.
Dziewczyna spojrzała w stronę ławek, kobieta wciąż się tam znajdowała. Wyjęła swój bilet z torebki i zaczęła sprawdzać numer.
4678...
Spojrzała przed siebie i lekko otworzyła usta...
Spojrzała ponownie...
4678!
Zacisnęła dłoń na czarnym papierku i przeniosła wzrok na kobietę i jej córeczkę. Szybko ruszyła w ich kierunku. Nagle poczuła, że jej nagie ramiona robią się wilgotne, letni, delikatny deszcz uraczył swoją obecnością Nowy Jork.
- Wygrałam spotkanie...- zaczęła, gdy znalazła się na tyle blisko aby ją usłyszały- Ale bardzo chciałabym, żeby Amy znalazła się tam zamiast mnie- uśmiechnęła się radośnie do zszokowanej dziewczynki, której humor od razu znacznie się poprawił.
- Mamo, proszę!- spojrzała błagalnie w lekko załzawione oczy rudowłosej, a ta natychmiast przeniosła wzrok na dziewczynę.
- Dziękuję...- wyszeptała i nachyliła się do dziewczynki, by ją objąć.
* * *
Blondynka wpatrywała się w Olę niczym zaczarowana.
- Chyba mi nie powiesz, że oddałaś... komuś...- przełknęła ślinę- Szczęśliwy bilet!- wrzasnęła- Jakiemuś dziecku, które po prostu jest na wózku inwalidzkim, bo los tak chciał!
Nagle wstała gwałtownie z fotela i podeszła do okna. Szatynka nie spodziewała się takiej reakcji ze strony swojej przyjaciółki.
- Chcesz mi powiedzieć, że miałam oddać go Tobie, zamiast dziecku, które faktycznie nie miało pieniędzy aby przeznaczyć je na taką przyjemność, żeby iść na jakiś cholerny koncert. Bo Ty się kochasz w Timberlake'u- mówiąc to, zaczęła zbierać porozrzucane chusteczki.
Zupełnie nie rozumiała zachowania blondynki.
Zupełnie nie rozumiała zachowania blondynki.
- A jeśli nawet, to co?- odwróciła się, krzyżując ręce na piersiach i spojrzała z pogardą na Olę.
- Słuchaj, nie będę tego wysłuchiwać, zrobiłam to na co miałam wtedy ochotę. A poza tym ten Twój piosenkarz od siedmiu boleści nie jest wcale taki przystojny- skłamała i dobrze o tym wiedziała.
Po chwili jednak bardzo żałowała tego, co wyznała. Anita zmarszczyła czoło, jednak po chwili dotarło do niej, co jeszcze wydarzyło się wczoraj.
- Poszłaś za kulisy?!- wrzasnęła i aż dało się wyczuć jak ogarnia ją niepohamowana wściekłość.
* * *
New York Palace Hotel. Apartament 315. Jeden z tych bardziej luksusowych, który miał zachwycać największe gwiazdy show biznesu i innych celebrytów. Pomieszczenie było podzielone na kilka mniejszych. Największy był salon, którym rządził minimalizm. Białe ściany wręcz zlewały się z równie białym obiciem dwóch, niewielkich kanap oraz dwóch foteli, które spoczywały wokół szklanego, prostokątnego stolika do kawy. Przy ścianie, obok sof, stała srebrzysta, metalowa lampa z czarnym kloszem. W pokoju znajdował się również ogromny telewizor, rząd niskich, czarnych mebli oraz kilka niewielkich, zadbanych kwiatów. Ściany ozdobione obrazami, które przypominały raczej przypadkowe maźnięcia pędzlem, nie dodawały domowego klimatu.
Drugim pokojem była sypialnia, która urządzona była w nowoczesnym stylu. Znajdowało się w niej dwuosobowe łóżko, średniej wielkości czarna komoda i plazmowy telewizor. Obok łóżka stały dwa czarne stoliki nocne, a nad nimi przymocowane były niewielkie lampki.
Z pewnością przed przyjazdem bruneta sypialnia była nieskazitelnie czysta, jednak teraz trochę przypomniała nieposprzątany pokój nastolatka. Na podłodze spoczywał laptop marki Apple, a obok niego porozrzucane ubrania, bielizna i buty.
Brunet przykryty czarną, satynową pościelą wpatrywał się beznamiętnie w idealnie równy, biały sufit. Po chwili jednak usłyszał jak otwierają się drzwiczki kabiny prysznicowej, a następnie lekko skrzypiące drzwi od łazienki. Chwilę później stała przed nim w różowym, przykrótkim ręczniku szatynka, której mokre włosy opadały na nagie, idealnie opalone ramiona. Była wysoka, miała prawie metr osiemdziesiąt, a jej ciało należało do tych, które "brałby" każdy facet. Dziewczyna uśmiechnęła się figlarnie i usiadła na łóżku obok leżącego mężczyzny.
- Justin, coś się stało?- spytała z troską w głosie.
- Oj, Kathy. Nic się nie stało, za niecałe dwie godziny mam to cholerne spotkanie, a nie mam najmniejszej ochoty na jakiekolwiek wypady do restauracji- mówiąc to przewrócił oczami i chwycił za telefon by sprawdzić godzinę- Ożesz... Muszę się zbierać.
Usiadł na łóżku, gdy dziewczyna chwyciła go za ramiona i obdarowała pocałunkiem w szyję. Lubił to, lubił ją i jej świetne ciało. Lubił, gdy wyjeżdża z nim w trasy niepozornie- jako tancerka, a po koncercie kocha się z nią w hotelowych sypialniach. Lubił, gdy jest tylko jego i żaden reporter nie jest wstanie wychwycić jego przelotnych romansów, gdy "nic na niego nie mają". I jest szalenie usatysfakcjonowany, że David o niczym nie wie.
Obrócił się w stronę dziewczyny i obdarzył ją krótkim, ale namiętnym pocałunkiem. Usłyszeli ciche pukanie do drzwi.
- To pewnie Peter- stwierdził i owinął się w mokry ręcznik, który leżał na podłodze.
- Siemasz stary- przywitał się radośnie mężczyzna, podał mu rękę i bez zaproszenia wparował do salonu- Szykuj się- rozkazał, siadając w fotelu.
Wziął do ręki pierwszą lepszą gazetę, która spoczywała na stoliku i zaczął, bez większego zainteresowania, przerzucać kolorowe kartki.
- Cześć Peter- usłyszał kobiecy głos, której właścicielką nie był nikt inny jak tancerka, której szczerze nienawidził- Nie, nie wstawaj, ja już wychodzę- stwierdziła, widząc jak szatyn odkłada gazetę i wstaje z miejsca.
Przed wyjściem szepnęła jeszcze brunetowi coś na ucho i wyszła, pozostawiając menedżera w ciężkim szoku. Justin uśmiechnął się do kumpla z satysfakcją i podszedł do barku.
- No co, ładna jest- oznajmił nalewając bursztynowego płynu do dwóch niewielkich szklaneczek.
- Ładna, ładna ale głupia! Stary, proszę Cię. Zasługujesz na kogoś mądrzejszego- Peter zrobił skwaszoną minę.
- A tak z innej beczki- Justin nagle zmienił temat, podając przyjacielowi szkło- Kto był wczoraj? Jakaś dziewczyna, kto ją wpuścił?- spytał i jednym łykiem wypił zawartość swojej szklanki.
Szatyn zmarszczył czoło i spojrzał na mężczyznę pytającym wzorkiem.
- Wysoka, brązowe włosy, malinowe usta...
- Ach ta...- Peter nagle mu przerwał- Miała szczęśliwy bilet- zaczął- Ale to nie z nią się spotkasz, przepisała bilet na inne nazwisko, więc nie wiem tak naprawdę kto będzie na Ciebie czekał w restauracji- wyznał i upił trochę alkoholu.
- Ładna- stwierdził brunet i usiadł naprzeciwko menedżera.
- No ba, śliczna- przyznał- Zbieraj się, czeka Cię zapewne jakaś niespodzianka w postaci...
- Zostawiła swoje namiary?- przerwał nagle i spojrzał z nadzieją na przyjaciela.
Jednak ten popukał się tylko w czoło, a drugą ręką wskazał Justinowi sypialnie.
Rozdział chyba wyszedł dość długi, ale za dużo się w nim nie dzieje. Chciałam pokrótce przedstawić Wam życie Justina, dlatego połowa rozdziału jest o nim samym i o tym, gdzie przebywa.
Drugim pokojem była sypialnia, która urządzona była w nowoczesnym stylu. Znajdowało się w niej dwuosobowe łóżko, średniej wielkości czarna komoda i plazmowy telewizor. Obok łóżka stały dwa czarne stoliki nocne, a nad nimi przymocowane były niewielkie lampki.
Z pewnością przed przyjazdem bruneta sypialnia była nieskazitelnie czysta, jednak teraz trochę przypomniała nieposprzątany pokój nastolatka. Na podłodze spoczywał laptop marki Apple, a obok niego porozrzucane ubrania, bielizna i buty.
Brunet przykryty czarną, satynową pościelą wpatrywał się beznamiętnie w idealnie równy, biały sufit. Po chwili jednak usłyszał jak otwierają się drzwiczki kabiny prysznicowej, a następnie lekko skrzypiące drzwi od łazienki. Chwilę później stała przed nim w różowym, przykrótkim ręczniku szatynka, której mokre włosy opadały na nagie, idealnie opalone ramiona. Była wysoka, miała prawie metr osiemdziesiąt, a jej ciało należało do tych, które "brałby" każdy facet. Dziewczyna uśmiechnęła się figlarnie i usiadła na łóżku obok leżącego mężczyzny.
- Justin, coś się stało?- spytała z troską w głosie.
- Oj, Kathy. Nic się nie stało, za niecałe dwie godziny mam to cholerne spotkanie, a nie mam najmniejszej ochoty na jakiekolwiek wypady do restauracji- mówiąc to przewrócił oczami i chwycił za telefon by sprawdzić godzinę- Ożesz... Muszę się zbierać.
Usiadł na łóżku, gdy dziewczyna chwyciła go za ramiona i obdarowała pocałunkiem w szyję. Lubił to, lubił ją i jej świetne ciało. Lubił, gdy wyjeżdża z nim w trasy niepozornie- jako tancerka, a po koncercie kocha się z nią w hotelowych sypialniach. Lubił, gdy jest tylko jego i żaden reporter nie jest wstanie wychwycić jego przelotnych romansów, gdy "nic na niego nie mają". I jest szalenie usatysfakcjonowany, że David o niczym nie wie.
Obrócił się w stronę dziewczyny i obdarzył ją krótkim, ale namiętnym pocałunkiem. Usłyszeli ciche pukanie do drzwi.
- To pewnie Peter- stwierdził i owinął się w mokry ręcznik, który leżał na podłodze.
- Siemasz stary- przywitał się radośnie mężczyzna, podał mu rękę i bez zaproszenia wparował do salonu- Szykuj się- rozkazał, siadając w fotelu.
Wziął do ręki pierwszą lepszą gazetę, która spoczywała na stoliku i zaczął, bez większego zainteresowania, przerzucać kolorowe kartki.
- Cześć Peter- usłyszał kobiecy głos, której właścicielką nie był nikt inny jak tancerka, której szczerze nienawidził- Nie, nie wstawaj, ja już wychodzę- stwierdziła, widząc jak szatyn odkłada gazetę i wstaje z miejsca.
Przed wyjściem szepnęła jeszcze brunetowi coś na ucho i wyszła, pozostawiając menedżera w ciężkim szoku. Justin uśmiechnął się do kumpla z satysfakcją i podszedł do barku.
- No co, ładna jest- oznajmił nalewając bursztynowego płynu do dwóch niewielkich szklaneczek.
- Ładna, ładna ale głupia! Stary, proszę Cię. Zasługujesz na kogoś mądrzejszego- Peter zrobił skwaszoną minę.
- A tak z innej beczki- Justin nagle zmienił temat, podając przyjacielowi szkło- Kto był wczoraj? Jakaś dziewczyna, kto ją wpuścił?- spytał i jednym łykiem wypił zawartość swojej szklanki.
Szatyn zmarszczył czoło i spojrzał na mężczyznę pytającym wzorkiem.
- Wysoka, brązowe włosy, malinowe usta...
- Ach ta...- Peter nagle mu przerwał- Miała szczęśliwy bilet- zaczął- Ale to nie z nią się spotkasz, przepisała bilet na inne nazwisko, więc nie wiem tak naprawdę kto będzie na Ciebie czekał w restauracji- wyznał i upił trochę alkoholu.
- Ładna- stwierdził brunet i usiadł naprzeciwko menedżera.
- No ba, śliczna- przyznał- Zbieraj się, czeka Cię zapewne jakaś niespodzianka w postaci...
- Zostawiła swoje namiary?- przerwał nagle i spojrzał z nadzieją na przyjaciela.
Jednak ten popukał się tylko w czoło, a drugą ręką wskazał Justinowi sypialnie.
* * *
Nowy szablon, który zdecydowanie pasuje do opowiadania i bardzo mi się podoba! *.*
Rozdział chyba wyszedł dość długi, ale za dużo się w nim nie dzieje. Chciałam pokrótce przedstawić Wam życie Justina, dlatego połowa rozdziału jest o nim samym i o tym, gdzie przebywa.
Powstała strona "o blogu", myślę, że znajduję się tam kilka ciekawych informacji. W "ulubionych" wypisałam blogi, które chcą być informowane o nowych rozdziałach. Jeśli jeszcze by ktoś chciał, to proszę o info właśnie w zakładce "ulubione".
Do końca ankiety pozostało 5 dni, ale nie wiem, czy nie przedłużę jeszcze o kilka, chociaż widzę, że 16 osób jednak zagłosowało "za" blogiem, co szalenie mnie cieszy. :)
Nadrabiam, powoli, ale nadrabiam.
Dziękuję za komentarze! :)
Hm. Rozdział o wiele lepszy od poprzedniego. Chyba dlatego, że ukazałaś nam fragment z życia Justina. Nie myślałam, że zrobisz z niego takiego mężczyznę. :D Ciekawe czy Ola go zmieni.? :D
OdpowiedzUsuńCały czas bardzo podoba mi się zachowanie Oli. Nie każda dziewczyna postąpiła by tak jak ona. Za to zachowanie jej przyjaciółki bardzo mi się nie spodobało. W ogóle ona jakoś nie przypadła mi do gustu. Chyba pisałam pod poprzednim rozdziałem, że wydaje mi się, że Ola i Justin się spotkają. Jestem ciekawa jak do tego dojdzie.
Fajnie, że na jednego z głównych bohaterów wybrałaś własnie go. Lubiłam go kiedyś. :D Dobrze zauważyłaś, że chyba nie ma takiego opowiadania, w którym bierze on udział. W końcu takie powstało. :D
Rozdział ogólnie mi się podobał. Miło i przyjemnie się czytało. Opisy jak zwykle udane. ;)
Pozdrawiam:*
Uf, nadrobiłam rozdziały na twoim blogu. Huhuhuh, Justin Timberlake! Za swoich czasów byłam nim zauroczona ;p No i trzeba przyznać, że oryginalny temat sobie wybrałaś, znaczy bohatera, bo jak już dość długo siedzę w blogoopowiadaniowym świecie, to na J. Timberlake jeszcze nie trafiłam ;) Podoba mi się zachowani Oli, że "podarowała" to spotkanie tej dziewczynce.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział! Pozdrawiam :)
http://xrebelle-fleur.blogspot.com / http://neverending-truth.blogspot.com
"Obok łóżka stały dwa czarne stoliki nocne, a nad nimi przymocowane były lampki nocne." - powtórzenie "nocne"
OdpowiedzUsuńRozdział należy do tych spokojniejszych, ale przyznam szczerze, że i tak ma w sobie to coś, co przyciąga ^^ Zaciekawiła mnie postać tej tancereczki. Rzeczywiście taka głupia, czy Pan menadżer po prostu nie chce, żeby Justin pokazywał się z "byle kim"?
O, i zgadzam się z nim, że zasługuje on na kogoś mądrzejszego. Znaczy wydaje mi się, że jako taki prawdziwy Justin, jest on bardzo sympatycznym człowiekiem, ale kto go tam wie ^^
I wciąż nie mogę się nadziwić, jak Ola mogła zrezygnować z tego biletu... Spotkanie z Justinem! *.* No, ale reakcja przyjaciółki straszna. Chyba dobrze, że odstąpiła ten bilet komuś, kto naprawdę na to zasłużył, prawda? :)
Jak zawszę dziękuję za wyłapanie błędów ;**
UsuńHm, na razie kreuję bohaterów, a jak to wyjdzie- nie wiem.
Niestety teraz, jak widać, stosunki między dziewczynami trochę się popsuły.
Więcej o tej całej sytuacji, a raczej przeszłości, bo to się trochę wiąże, będzie w kolejnym rozdziale :)
Również dodałam do ulubionych i w związku z tym pomyślałam, że Cię powiadomię, że u mnie się pojawił rozdział I :) Jutro nadrobię Twoje rozdziały i również proszę o informowanie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
[mente-la-magia]