Światło wpadające do pokoju doskonale
podkreślało jego styl. Ściany w kolorze brudnego różu powodowały, że
pomieszczenie wydawało się niewielkie. Na przeciwko drzwi stało dwuosobowe,
mosiężne łóżko, a obok mały, czarny stolik nocny oraz lampka. Biało-czarny kolor
pościeli doskonale współgrał z rzędem szaf i komód, które znajdowały się po
prawej stronie.
Promienie słońca delikatnie muskały twarz śpiącej dziewczyny. Po chwili jednak zadzwonił tak bardzo niechciany budzik. Aleksandra szybko chwyciła za telefon i wyciszyła nieznośny dźwięk, po czym przymknęła mimowolnie oczy, przywołując tym samym wspomnienia z poprzedniego dnia.
Ponad dwugodzinne szukanie hotelu w samym centrum Nowego Jorku nie należało do ulubionych zajęć szatynki. Musiała przyznać, że ceny były zdecydowanie zbyt wygórowane, jednak udało się znaleźć lokum w dość rozsądnej cenie. Apartament był trzy pokojowy, a dwie sypialnie miały oddzielne wejścia do dwóch łazienek.
Po chwili przemyśleń, Ola usłyszała ciche pukanie do drzwi. To była Anita, której długie blond kosmyki ogarniał artystyczny nieład. Bez słowa weszła do pokoju, usiadła na łóżku i zaczęła nerwowo ugniatać kołdrę. Jej ciemne oczy błądziły po satynowym materiale. Atmosfera zrobiła się nieznośna, a w powietrzu czuć było wyraźne zdenerwowanie blondynki.
- Widzę, że coś jest nie tak- zaczęła Ola i usiadła naprzeciw przyjaciółki.
Już teraz wiedziała, że ten poranek nie będzie należał do najspokojniejszych.
* * *
Jak zwykle o poranku ulice tętniły życiem.
Słońce mocno grzało, a wysokie budynki rzucały błogie cienie na przechodniów.
Drzewa i liczna zieleń tworzyła niesamowitą aurę beztroskiego miasta, do
których bez wątpienia należał Nowy Jork.
Znajdowało się tu wiele dzielnic biznesu, gdzie można było znaleźć biurowce oraz puby i drogie restauracje. Właśnie w jednej z nich zebrała się grupka elegancko ubranych ludzi. Były to dwie kobiety i trzech mężczyzn. Siedzieli na końcu lokalu tak, aby nie rzucać się w oczy.
- Mam nadzieję, że już wszystko zostało
ustalone co do dzisiejszego koncertu - stwierdziła jedna z kobiet i spojrzała z
wyczekiwaniem na resztę.
- Czy ja wiem, a co z podziękowaniami?
Poza tym, nasza gwiazdka ma coś do przekazania swoim fanom, prawda?- spytał
krótkowłosy blondyn i poprawił krawat. Spojrzał na młodego mężczyznę,
który siedział naprzeciw niego.
"Zaraz go rozwalę..." pomyślał brunet i zacisnął jedną z pięści czego nikt nie zauważył. Nie znosił, gdy David tak o nim mówił. Niestety był skazany na jego obecność od początku swojej kariery. Znał bardzo dużo wpływowych ludzi w show biznesie, organizował wywiady i wizyty w programach telewizyjnych. Bez niego nie odniósłby takiego sukcesu i nie byłby tym, kim jest. I musiał z żalem przyznać, że był od niego bardzo, bardzo uzależniony.
- Wiem, co powiedzieć. Ogłoszę numer,
który wygrał ze mną spotkanie i powiadomię fanów o nowym teledysku. Co w tym
trudnego?- spytał i wziął łyk zimnej coli przy czym rzucił blondynowi ostre
spojrzenie.
- Może i faktycznie jest to dość proste-
zauważył David- Ale dobrze wiesz, że Twoje przygotowania do koncertów wymagają,
a wręcz proszą się, krzyczą i wyją- mężczyzna spojrzał na damskie towarzystwo
po czym ciągnął dalej- o to, żeby ktoś w
końcu coś z tym zrobił- tutaj znacznie zaakcentował słowo 'ktoś'- Moja
droga gwiazdko, często ponoszą Cię emocje i możesz chlapnąć coś nie na
miejscu. Myślisz, że później ja będę to wszystko odkręcał? Zapomnij, a to co
zrobiłeś na koncercie w Berlinie było wysoce niestosowne - skończył swoją
wypowiedź.
Brunet nie chciał wracać do tamtego
wydarzenia. Miał z nim bardzo złe wspomnienia. Zdawał sobie wtedy sprawę, że
picie alkoholu przed koncertem nie powinno mieć nigdy miejsca, ale nie potrafił
poradzić sobie z upokorzeniem. Został bezczelnie zdradzony przez jedną z
ładniejszych dziewczyn, które kiedykolwiek należały do
niego. Całowanie na scenie fanki by zrobić swojej ex na złość było niesmaczne,
a cały koncert stał się aferą, o której rozpisywała się prasa na całym świecie.
Żałował tego, co zrobił, ale nie mógł już cofnąć czasu. Na szczęście fani zapomnieli
o wpadce i sprawa ucichła. Zdawał sobie jednak sprawę, że pewnie wielu o tym
pamięta, mimo że przepraszał publicznie.
Wziął głęboki wdech i spuścił wzrok.
- Dobrze, więc co mam mówić?
* * *
W apartamencie panowała nieznośna cisza,
która raz po raz przerywana była odgłosem wystukiwanych klawiszy na klawiaturze
laptopa. Aleksandra mając dość swojej przyjaciółki i jej szalonych pomysłów
zaszyła się w swoim pokoju i przeglądała nowości na portalu społecznościowym.
Jednak po chwili zmieniła pozycję na leżącą i patrzyła tępo w sufit. "My i modelki" pomyślała.
Wysyłanie ich portfolia do agencji modelek
w Nowym Jorku nie było przemyślanym pomysłem. Bo po co? To, że wygrała kilka
małych castingów we Wrocławiu, nie znaczyło, że chce zostać modelką. Anita
również posiadała na koncie kilka udanych sesji.
Szatynka wzięła do ręki telefon i zaczęła
powoli obracać go w dłoniach. "Bartek nie dzwoni... Albo ja powinnam dać znać,
że żyję." Wybrała numer.
- Cześć Bartek!
- Kochanie!- usłyszała męski głos.
- U nas wszystko w porządku. Nie nudzę
się, Anita przygotowała kilka mało trafnych niespodzianek, a dziś jeszcze jakiś
koncert- żaliła się.
- To dobrze, że macie co robić.
Przepraszam, muszę teraz lecieć do kumpla. Odezwę się później- rozłączył się.
"Kumpel ważna sprawa". Przymknęła oczy i pogrążyła się w najróżniejszych
myślach. "Mogę?" usłyszała zza drzwi.
Blondynka weszła do pokoju i położyła się obok Oli.
- Przepraszam, nie wiem co mnie podkusiło,
żeby zgłaszać nas do tej agencji. Może nam się uda, może ktoś nas zauważy,
doceni.
- Nie jestem zła, tylko naprawdę nie wiem,
czy to ma jakiś sens. Nikt się do nas nie odezwie, chociaż kto wie...-
uśmiechnęła się w duchu.
- Dziś koncert, cieszysz się? Faktycznie,
nie wiesz nawet czyj to występ. Musisz uzbroić się w cierpliwość...-
stwierdziła Anita i w myślach dziękowała Bogu, że przyjaciółka wybaczyła jej
niemiły prezent.
* * *
Tego wieczoru powietrze było dość chłodne,
mimo że temperatura sięgała 20 paru stopni. Słońce powoli znikało za
horyzontem, a na niebie można było dostrzec kilka jasnych punkcików.
Pięknie oświetlony New York Palace Hotel znajdujący się na Midtown East, przy Madison Avenue zachwycał przechodniów swoim wyglądem. Budowla (zwana wieżą), w której mieściły się pokoje dla gości była bardzo wysoka, liczyła 54 piętra. Przed nią znajdował o wiele mniejszy budynek, w którym mieściła się przestronna recepcja, restauracja oraz klub fitness.
Brunet stał przy oknie podziwiając Nowy Jork z góry. Musiał przyznać, że widok z 30 piętra był rozkoszny. Usłyszał kogoś wchodzącego do pokoju.
- Peter, zaraz zejdę- oznajmił wciąż
wpatrzony w panoramę miasta.
Wysoki szczupły mężczyzna usiadł bez słowa
w wygodnym fotelu znajdującym się w samym środku salonu. Ułożona z jego
brązowych włosów- fala sprawiała, że wyglądał na o wiele młodszego niż w
rzeczywistości jest. Miał 31 lat i był przyjacielem sławnego bruneta, ale i
jego menadżerem.
Nagle brunet podszedł do niewielkiego barku, wyciągnął dwie szklaneczki i nalał złocistego trunku. Jedną z nich podał szatynowi.
- Jeden łyk whisky przed koncertem to
jeszcze nie przestępstwo.
- Wiesz jaki jest David- zaczął nerwowo
Peter i spojrzał z wyczekiwaniem na mężczyznę, który wpatrywał się w pustą
szklankę- Zbieraj się, za 2 godziny koncert. Przecież nie może Cię na nim
zabraknąć.
* * *
Ciężko się pisze, gdy nie można użyć imienia jednego z głównych bohaterów, na którym, tak naprawdę, opiera się cała historia. Przedstawię go Wam w następnym rozdziale.
O Bartku bardzo mało, bo odegra dość znaczącą rolę w tym opowiadaniu i jego opis pojawi się nieco później.
Wyłączyłam weryfikację obrazkową, żeby było łatwiej komentować. Nie wiedziałam, że jest to włączone... A bardzo mnie to drażni.
Ramkę 'welcome' należy traktować jako coś w stylu 'aktualności'. Miejsce, w którym pojawiać się będą wszelkie informacje.
Jeśli ktoś ma ochotę, to zapraszam do Listy czytelników.
Następny rozdział na pewno w przyszłym tygodniu, o ile nie później. Sesja poprawkowa się zbliża, uczyć się trzeba, ale informacje 'kiedy, gdzie i co?' na pewno pojawią się we wspomnianej już wcześniej ramce- welcome.
Liczę na Wasze szczere opinie!
Tyle na dziś, do napisania! :)